2016-12-19

Sun Ran(weng) 孙髯(翁)

Broda Wnuka. Albo, w dłuższej wersji - Wnuk Brodatego Dziadka. No w życiu nie zapomnę, jak ten facet się nazywa, skoro tak się tłumaczy jego miano. Urodzony w 1685 poeta jest niby Yunnańczykiem, bo tu żył, ale jednak nim nie jest - bo ojciec przeniósł się tu z Shǎn​xī, by dowodzić wojskiem i przywiózł Sun Rana razem z sobą. Może to właśnie dlatego, że był outsiderem, łatwiej zauważył piękno Jeziora Dian i - bardziej ogólnie rzecz ujmując - Yunnanu? Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że ten pan jest autorem pierwszego tasiemcowego dwuwiersza w historii chińskiej literatury. Kiedyś był on najdłuższy - 180 znaków robi wrażenie, zwłaszcza że typowy chiński dwuwiersz ma ich zaledwie 14. W XX wieku powstały jednak dłuższe dwuwiersze i odebrały temu palmę pierwszeństwa.
Wiadomo o naszym poecie niewiele; większość to legendy, nie fakty. Ponoć urodził się już z brodą i wąsami, dlatego nazwano go Ran - Zarost. Od dziecka był znany z zapędów intelektualnych - nawet w trakcie krótkich podróży nie rozstawał się z książką. Mimo to nie zdobył dyplomu cesarskiego - nie pozwolił na przeszukanie przed wejściem do salki egzaminacyjnej. Stwierdził, że traktuje się uczonych jak złodziei. Niepokorny duch, jak to Yunnańczyk... Wielbił kwiaty śliwy; wyrył nawet pieczęć z napisem "Dziesięć tysięcy śliw - jedna szata". Do dziś mała uliczka w centrum Kunmingu zwie się Aleją Śliw; kiedyś znajdował się tu piękny śliwowy sad, a Sun Ran miał ponoć tu mieszkać.
Nie lubił życia, jakie wiódł jego ojciec. Dość się naprzyglądał temu, jak oficjele przywłaszczają sobie dobra ludu. Wygoniony z domu, włóczył się po całym środkowym Yunnanie. Najbardziej za serce chwycił go jednak widok z Budynku Wielkiego Widoku. Ten właśnie widok opisał w długaśnym dwuwierszu. Za życia nie był doceniany. Nie zrobiwszy urzędniczej kariery w stylu ojca - zbiedniał. Zamieszkał na tyłach Świątyni Yuantong i utrzymywał się z wróżenia oraz dzięki pomocy dzieci. Jeszcze w 1770 roku chodził bez laski, miał bystry wzrok i słuch i jasny umysł. Ostatnie lata spędził w Mile; został przygarnięty przez obrotnego zięcia, prowadzącego handel na szeroką skalę. W 1775 roku umarł i został natychmiast zapomniany. Dopiero całkiem niedawno odnaleziono jego grób, a następnie przeniesiono szczątki do parku imienia Suna w Mile, mieście niedaleko Kunmingu. Większość jego dzieł zaginęła - pewnie prywatna pisanina kogoś, kto nawet nie zdobył tytułu urzędniczego nie była niczyim priorytetem...
Koło Budynku Wielkiego Widoku znajduje się pomnik poety:
Ilekroć koło niego przechodzę, zastanawiam się jak to jest być na własne życzenie "poetą jednego wiersza". Jak uczciwym wobec innych i siebie samego był ten człowiek, że zamiast iść wygodnym traktem w kierunku wyznaczonym przez ojca, zdecydował się żyć po swojemu. W Yunnanie nie czuł się wygnańcem, pokochał Kunming i okolice z całego serca. Na starość zamiast siedzieć kołkiem w domu któregoś syna, zarabiał na swe utrzymanie przy świątyni. Swoją drogą - ciekawam, czy to była suwerenna decyzja, czy też po prostu żaden z synów nie chciał wypełnić obowiązku wobec ojca i przyjąć go pod swój dach. A jeśli nikt go nie chciał - to dlaczego? Czyżby wrażliwy na piękno poeta w pożyciu codziennym był uciążliwym sadystą? Toksycznym rodzicem?
Wiele mam pytań, które pozostaną na zawsze bez odpowiedzi. Zawsze jednak w sercu będzie tlić się iskierka sympatii dla tego człowieka, który tak pięknie opowiedział o Yunnanie.
Od tylu lat zbieram się do przetłumaczenia tego dwuwiersza; nie umiem tego zrobić ładnie. Mogę co najwyżej próbować przetłumaczyć wiernie... Może kiedyś się uda :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.