2013-03-25

宵夜 podkurek

Tradycyjny posiłek wieczorny, już po kolacji, jedzony tak, żeby nie iść spać na głodniaka, czyli tzw. podkurek, to coś, co w Polsce zanikło. Że niby niezdrowe. Że ostatni posiłek 4 godziny przed snem. Kurczę, jak ci Europejczycy się nie potrafią cieszyć życiem!
Gdy byłam na Tajwanie, w każdym tygodniu obowiązkowo łaziliśmy na nocne targi, by o późnych godzinach nocnych odkrywać coraz to nowe przekąski. Dlatego też szalenie mnie ucieszyło, gdy okazało się, że i w Kunmingu można po zmroku znaleźć jedzenie. W tutejszej tradycji są to przede wszystkim grillownie, rzadziej całodobowe knajpy w stylu kantońskim. Zamiast słodyczy, owoców, lekkich zup i smażonych drobiazgów dostaniemy więc mięso, tofu, czy ponawlekane na grillowe patyczki warzywa.
Uwielbiam przekąski, bo są malutkie i dzięki temu nie mam wyrzutów sumienia, gdy je spożywam. Uwielbiam je również dlatego, że sporo mówią o kulturze kulinarnej Chin i o preferencjach smakowych w poszczególnych regionach. Jednak staram się powstrzymywać - łatwo po nich przybrać na wadze, a trudno normalnie zasypiać. Mój Pan i Władca jest jednak nieprawdopodobnym miłośnikiem podkurka. Ileż to razy twierdził, że musi, no po prostu MUSI coś jeszcze przekąsić, bo do rana umrze z głodu!
Razu pewnego skajpowałam z Mamą, którą zdziwiło niepomiernie, że o dziesiątej wieczorem ZB zbiera się do wyjścia i że jeszcze twierdzi, że idzie jeść. Przecież jedliśmy kolację, tak? To dlaczego jest głodny? W umyśle mojej rodzicielki zaświtało straszne podejrzenie, że tak naprawdę mój mąż pod pretekstem podkurka idzie szukać ekhm przygód. Uspokoiłam ją jednak - za takie kieszonkowe, jakie wystarcza na obfity nocny posiłek, żadna pani negocjowalnego afektu nie użyczyłaby swych wdzięków...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.