2012-12-02

sklep z jajkami

Niedaleko miejsca, w którym mieszkamy, znajduje się sklepik z jajkami. To znaczy, są tam oczywiście również inne produkty spożywcze, ale my chodzimy tam po jajka, bo są przepyszne, dużo lepsze od tych supermarketowych, czy nawet tych z targu. Zapas tych jajek niemal codziennie uzupełnia bowiem mama właścicielki, która mieszka pod Kunmingiem i hoduje kury.
Dziś, jak zwykle przy niedzieli, upiekłam ciasto, wykorzystując resztę jajek. Nie mogąc tego tak zostawić, poszłam po nowy zapas. Tym razem w sklepie poza przemiłą właścicielką znajdowała się jej na oko dwunastolenia córka i siostrzeniec.
Córka (scenicznym szeptem): Patrz, ta Amerykanka!
Ja: Skąd wiesz, że jestem Amerykanką?
C (lekko oszołomiona, ale z dużą przytomnością umysłu): Kolega mówił, że Amerykanie mają białą skórę.
Ja: Nie tylko Amerykanie mają białą skórę, wszyscy biali mają białą skórę.
C: No to skąd jesteś?
Ja: Z Europy.
C (myśli chwilę, mocno się zastanawia): a co jest stolicą Europy? Kiedyś się uczyłam, ale nie pamiętam...
Ja (przyzwyczajona, że dla Chińczyków te śmieszne państewka mniejsze od chińskich prowincji nie bardzo się liczą, objaśniam): Europa nie ma stolicy. Dzieli się na wiele państw i dopiero te państwa mają stolice.
C (ucieszona): Ach, czyli to, że nie pamiętałam stolicy Europy nie jest błędem! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.