2012-11-21

Park Bagienny Xihua 西華濕地公園

Powiew świeżości i czystego, skondensowanego piękna, jak na tradycyjnych kaligrafiach chińskich - góry, woda, pola i łąki rozpostarte aż po horyzont. Powietrze świeże i rześkie, aż dla samego oddychania warto tu przybyć. A przecież są jeszcze zachody słońca i wiatr, i szum fal, i falujące zboże, i... bagna.
Położony na zachodnim brzegu Jeziora Dian, u stóp góry Bogini Miłosierdzia Guanyin czyli Góry Awalokiteśwary, daleko od cywilizacji wyznaczanej ilością ludzi, ale blisko do cywilizacji biorąc pod uwagę, że miejsce jest tuż obok wypaśnej autostrady, park bagienny Xihua jest jednym z moich ukochanych miejsc w Kunmingu.
Hmmm... w Kunmingu... trochę się rozpędziłam. Wprawdzie dociera tu autobus międzymiastowy linii 33, jadący do Ust Morza 海口, ale park jest już bliżej tego drugiego miejsca, Kunming zostawiając szczęśliwie na drugim brzegu jeziora. Powiedziałam, że dociera autobus - to też jest pewne uproszczenie. Z autobusu trzeba jeszcze drałować godzinkę, żeby dojść do bram parku, więc najlepiej tu przyjechać jednak autkiem.
Wejście do parku jest oznaczone... ekhm menhirem z wykutą nazwą. Jeśli jednak nie znajdziecie głazu, poznacie park po tym, że zamiast ordynarnych ścieżek będziecie mieć pod stopami drewniane bądź bambusowe estakadki/molo,
które was przeprowadzą przez park nad jezioro. A tam... tataraki, pałki i cibory kołysane wiatrem, kaczeńce z rzęsą wodną zakłócające spokojne odbijanie się chmur w wodach jeziora
i to wrażenie, że można przeskoczyć barierkę, bo ziemia wygląda na solidną. Przecież ptactwo się tam swobodnie przechadza!
Dlaczego tam jest tak pięknie?
Sama tego nie rozumiałam. Przecież w Kunmingu sporo jest pięknych parków, chociażby przy świątyniach, albo i nad samym Jeziorem Dian. Dlaczego akurat to bagno?
Powody są dwa: brak ludzi i natura. Brak ludzi związany jest z niedogodną komunikacyjnie lokalizacją. Natura zaś - to prawdziwa natura. Nie te chińskie mosteczki, śmeczki, pawiloniki, bździki, tylko to, co tam było pierwotnie. Nikt nie zmienił bagien tak, żeby pasowały do fengshui - i to właśnie pokochałam.
No dobrze, jest i trzeci powód. Jest tam pięknie o każdej porze roku, każda barwi krajobraz innemi barwami. Moje zdjęcia są wiosenne i to sprzed ponad dwóch lat
(ach, jaka byłam wtedy piękna, młoda i niezamężna!...); jesiennych nie mam, bo aparat mi się zdematerializował był; nic to. Okazji jeszcze wiele :)
W okolicach jest sporo "chłopskiego jadła", można się za niewielkie pieniądze posilić. Przy okazji można też skoczyć do położonej niedaleko Świątyni Srebrnego Morza 銀海寺, a gdyby ktoś zamarudził i miał nie zdążyć wrócić do domu, właśnie koło świątyni najłatwiej znaleźć nocleg.
Moje ukochane moczary, czekajcie na mnie!
A tu jedna fota dla Mamy: to stary wędkarz siedzi nad jeziorem :) I choć wędkę już mu dawno ktoś ukradł, zapatrzył się on był na piękno tej okolicy i tak już został...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.